W związku ze śmiercią jednego z liderów papuaskiego ruchu
niepodległościowego, wiceprzewodniczącego Narodowego Komitetu Papui Zachodniej,
Mako Tabuni, w stolicy indonezyjskiej prowincji Papua wybuchły zamieszki.
Zgodnie z informacjami podanymi przez szefa policji prowincji generała majora
Bigmana Lumbaga Tobinga centralnymi ulicami stolicy prowincji przeszły setki
osób, spośród których wielu uzbrojonych było w maczety i tradycyjne włócznie.
Twierdzi również, że większość zabitych i rannych w wyniku akcji pacyfikacyjnej
pochodziła nie z Jayapura, a okolicznych miejscowości zamieszkałych przez
Papuasów.
Podczas starć pomiędzy indonezyjskimi siłami porządkowymi a
Papuasami doszło do pożaru pięciu sklepów, czterech samochodów i ponad
dwudziestu motocykli. Na terenie akademików uniwersytetu w Jayapura policja
miała odnaleźć maczety, bomby domowej produkcji, fałszywe dokumenty oraz flagi
separatystycznej Zachodniej Papui. W związku z rzekomym znaleziskiem policja
zatrzymała trzy osoby.
„Obecnie na ulicach Jayapura jest już bezpiecznie i
spokojnie. Miasto patrolują liczne oddziały indonezyjskiej armii” – podkreślił
Tobing. Generał przedstawił również stanowisko władz prowincji wobec śmierci
Mako Tabuni. Wyjaśnił, że policja chciała go aresztować w związku z falą ataków
na funkcjonariuszy indonezyjskich, do jakiej doszło w ciągu ostatniego miesiąca
w Papui. Zginęło szesnaście osób, w tym siedmiu żołnierzy i policjantów. W tym
samym czasie śmierć poniosło również czterech działaczy niepodległościowych.
Przedstawiciele Human Rights Watch, zajmujący się konfliktem
w Papui Zachodniej, twierdzą jednak, że informacje przekazane przez
indonezyjskiego generała powinny zostać zweryfikowane przez niezależnych
obserwatorów z Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Źródło:
Associated Press, Free West Papua
B.A.S.