W poniedziałek 14
stycznia papuańska prasa doniosła o erupcji wulkanu na wyspie Manam, położonej
dziesięć kilometrów od północnych wybrzeży Nowej Gwinei. Do wybuchu wulkanu
doszło w sobotę, 12 stycznia. Według niektórych doniesień pył wulkaniczny
dotarł do osiedli położonych ponad sto trzydzieści kilometrów od wulkanu.
Pomimo
wieloletnich wysiłków rządu w Port Moresby nie udało się jak dotąd doprowadzić
do przesiedlenia wszystkich mieszkańców wyspy. „Nie potwierdziliśmy jak na
razie, jak przebiegła ewakuacja po sobotniej erupcji. Wiadomo jednak, że
większość obywateli zamieszkujących w bezpośrednim sąsiedztwie wulkanu została
przesiedlona w zeszłym roku” – donoszą papuaskie dzienniki.
W ubiegłym roku
rząd Papui-Nowej Gwinei przekazał obywatelom zamieszkującym wyspę pomoc w
postaci namiotów, agregatów i wody pitnej. Jednak specjalnie powołany do
niesienia pomocy mieszkańcom urząd ds. Manam, odpowiedzialny za kwestię
ewakuacji w zeszłym roku, zaprzestał działalności ze względu na brak funduszy.
Manam należy do
jednych z najbardziej aktywnych wulkanów w tej części świata. Od 1916 r.
zanotowano około czterdziestu erupcji. W 2004 r. doszło do ewakuacji ponad
dziewięciu tysięcy mieszkańców wyspy, którzy zamieszkali w obozach położonych w
Mangem, Asarumba oraz Potsdam. Pomimo że wulkan jest nadal aktywny, na wyspie
pozostała jeszcze liczna grupa mieszkańców.
Źródło: PNG
Industry News
Błażej Cecota