Publiczne
spotkanie dotyczące skutków zmian klimatu, zorganizowane na Kiribati, unaoczniło obawy mieszkańców co do dalszych losów kraju.
Spotkaniu
przewodził prezydent Anote Tong i przedstawiciele lokalnych mediów. W panelu dyskusyjnym
udział wzięli przedstawiciele: rządu, kościołów, przedsiębiorców i młodzieży.
Ich rolą było udzielanie odpowiedzi na pytania społeczności.
Jeden z
uczestników panelu dyskusyjnego, biskup Paul Mea, poinformował, iż głównym
zmartwieniem był wpływ podnoszenia się
poziomu morza na Kiribati, a także konieczność ewentualnego opuszczenia
ojczyzny przez mieszkańców. Zdaniem biskupa spotkanie ukazało społeczne
wsparcie dla rządowych starań związanych z próbami przekonania większych krajów
do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, by wesprzeć małe wyspiarskie kraje
- takie jak np. Kiribati.
Oni nie mogą nic z tym zrobić,
bo nie są tymi, którzy spowodowali tą sytuacje. Oni (przyp. aut.: przedstawiciele rządu) mają jedynie nadzieję, że tamte kraje zmienią swoje zdanie, to ich
jedyna nadzieja. Ale sami nie mogą nic zrobić by zapobiec zaistniałej sytuacji -
opowiada katolicki biskup.
Spotkanie
uznano za udane, ale zdaniem biskupa Paula Mea - brak pewności, czy
będzie powtórzone.
Źródło: Radio New Zealand.
Piotr Sosiński